Od początku tygodnia ciągle gdzieś biegniemy. Jedną załatwioną sprawę wyprzedza już druga, dając nam żółtą kartkę w ramach upomnienia. W tym pędzie spoglądamy tu, na blog, tylko ukradkiem, nieustannie wierząc, że jednak znajdziemy chwilę, by pokazać Wam trochę słońca. Tak, słońca – to jego w tym tygodniu potrzebujemy najbardziej – w niedzielę ważny dzień – Komunia Święta naszej córki. Zaproszenie do słońca wysłane i czekamy czy się pojawi. Zaklinamy więc przestrzeń dookoła i szukamy jego odcieni. A one, same stają nam na drodze i ułatwiają nam biec dalej. O poranku razem z zespołem Lemon zagrało nam je radio, w ogrodach mijanych po drodze natura ubarwiła nimi bratki, a na drodze pojawił się cudny cytrynowy garbus. Może się jednak uda gościć je w niedzielę. Prawo przyciągania ma wielką moc i takiej słoneczniej inspiracji jak ta poniżej to się nie spodziewaliśmy.
Dom ten, na Waszą prośbę, znaleźliśmy w kraju przepełnionym wręcz słońcem – bo w Brazylii. Miał być prosty, funkcjonalny, a co najważniejsze pozbawiony dodatków w postaci drewna, cegły, kamienia, skomplikowanych pergol, tarasów i innych detali, które urozmaicają przestrzeń. Nie ma sprawy, lubimy spełniać Wasze prośby, ale swoim zwyczajem włożymy w to trochę szaleństwa. 😉
Czyż nie taki jest dom poniżej? Już z daleka widać, że mieszkają w nim ludzie z wyobraźnią. Stojące wzdłuż działki totalnie zwariowane, ażurowe, żółte ogrodzenie przyciąga wzrok i intryguje. Z za niego wyłaniają się proste modernistyczne bryły, które jakby dla żartu przełamane zostały skromnym, ale jakże efektownym detalem. To wszystko nadaje domu unikatowy charakter, który zaciekawia, pobudza wyobraźnie i, co dziś podoba nam się najbardziej, wypełnia przestrzeń słońcem. Ale nie myślcie, że to koniec. 😉 Spójrzcie na drzwi zewnętrzne. Ha, tu dopiero niespodzianka. To właśnie one zdradzają charakter mieszkańców. Stworzone ze starych desek nawiązują do tego co znajdziemy w środku. Wnętrze domu to zupełnie inna bajka, niespodziewana, zaskakująca i jeszcze bardziej szalona. Na początku nie mogliśmy się z nim pogodzić. Mnogość eklektycznych dodatków wywołała u nas lęk osaczenia i sprawiała, że wychodziliśmy z tego domu na zewnątrz. Jak dobrze, że minęło kilka dni, że nie mieliśmy czasu, by pokazać go Wam na początku tego tygodnia. Kilka dni temu szukaliśmy wnętrza, które widzielibyśmy w tym domu najchętniej. Jednak dziś, po kilku dłuższych wizytach, stwierdzamy, że nie zmienilibyśmy go na inne. Dlaczego ? Odpowiedź jest przecież taka prosta. To nie nasz dom, nie nasza przestrzeń i to nie nas powinniśmy tam szukać. Teraz rozglądając się po kątach jeszcze bardziej czujemy duszę i charakter mieszkańców. Dobrze czasem nie tylko patrzeć, ale widzieć, czytać przestrzeń rozumiejąc co chce nam powiedzieć. Czytanie architektury – to przecież lubimy najbardziej. 😉
A teraz zapraszamy Was do krainy słońca:
I na koniec – nie uwierzycie, ale właśnie listonosz przyniósł przesyłkę. Pachnący architekturą żółciutki jak słońce Zawód:Architekt. Zanurzamy się w nim i niebawem opowiemy Wam jak było 😉
Architekt: Ney Lima
Źródło: http://www10.aeccafe.com/
Zdjęcia: © Edgard Cesar
fajne drzwi wejściowe i dziwaczny tron w części wypoczynkowej 🙂
Optymistyczny, swojski, z lekką nutką wariactwa.
Podoba mi się, choć od razu za słowem żółty snuje mi się rój pszczół i innych upierdliwych owadów 😉
A wnętrza … w końcu mi się coś podoba. To taki „żywy” dom. Miła odmiana po tych wystudiowanych, nowoczesnych, szaro-drewnianych wnętrzach, które atakują mnie z każdej strony. Widać faktycznie, że mieszkają tam fajni, ciekawi ludzie.
Widzę, że żółty kolor jeszcze długo będzie za Tobą chodził 😉 A tak na poważnie to bardzo ciekawy ten dom. Kolor akurat idealnie komponuje się ze skąpaną zwykle w słońcu Brazylią. Nie wiem czy ktoś z Was zwrócił uwagę, ale ten kociak w środku na kilku fotkach jest naprawdę słodki 😉
Muszę przyznać, że w polskich warunkach domów z ładnymi kolorowymi elewacjami spotkałem się być może kilka razy. Jakoś zawsze trafiam na wykwity wyobraźni osób nie mających z designem wiele wspólnego…