Podróże po architekturze – AWX2 w Nowym Jorku

Jeśli myślicie, że zapadliśmy się pod ziemię, nic z tego. 😉 Jesteśmy, tylko  jak co roku o tej porze, uprawiamy przedświąteczne sporty ekstremalne.  W tym samym momencie chcemy obdarować naszych klientów projektowymi prezentami, między półkami sklepowymi odnaleźć świąteczne marzenia naszych dzieci i jeszcze gdzieś pomiędzy tym wszystkim doprowadzić do porządku naszą życiową przestrzeń. Uf… łatwo nie jest. U Was też grudzień z roku na rok coraz krótszy? Ale, żeby nie było – nie zapominamy o Was.  Zdradzimy Wam dziś nasze gwiazdkowe życzenie. Mamy nadzieję, że za niecały tydzień będziemy już w Nowym Yorku. 😉

Marzymy o nim już od dawna tzn. ja marzę. 😉 Ale tak skutecznie, że zaraziłam tą chorobą już całą naszą rodzinę. A więc marzymy teraz wszyscy razem. Jeszcze trochę i zarazimy nim całe AWX2. Co jakiś czas budzimy się z tym marzeniem i przy śniadaniu wodzeni głosem Alice Keys wpatrujemy się kadry poniżej.

Powiecie: cóż takiego Nowy York? Też mi marzenie. Kupić bilet, polecieć zobaczyć wielki świat i tyle. Ale dla mnie to zdecydowanie coś więcej. Mieszkamy i projektujemy w średniej wielkości mieście. Poczucie skali ustawione mamy na budownictwo niskie. Czasem zdarza nam się dotknąć architektury, która wyrasta ponad dachy domów jednorodzinnych, ale co jakiś czas odzywa się we mnie ta niesforna ochota, by zobaczyć i poczuć ten wielki / wysoki świat ludzkich możliwości.

Marząc o nim wracam do „Delirycznego Nowego Yorku” Rema Koolhaasa.  Snując się po historii tego miasta, raz lekko i barwnie, innym razem jakby pod naporem architektonicznego ciężaru opowiada on o architekturze, która ucieleśnia nasze nie tylko architektoniczno-konstrukcyjne marzenia. Strona po stronie wyrasta z ziemi Nowy York dając nam dowód, że wszystko jest możliwe. A to przecież i moja życiowa maksyma. 🙂

Deliryczny-5

Ale ten wielki świat jeszcze musi na nas poczekać. Najpierw musimy tu na miejscu urządzić kilka,  kilkanaście, kilkadziesiąt rodzin. 😉 Ale kiedyś pofruniemy na najdłuższe w naszym życiu wakacje.  O tak ! Bądźcie tu za (?) lat o tej porze, a pokażemy Wam jak wyglądają AWX-owe podróże po architekturze.

A tymczasem, by w pogoni za codziennością nie zgubić tego marzenia mamy nadzieję, że już za tydzień nie ruszając się z domu przeniesiemy się do Nowego Yorku. I patrząc na ilość elementów, które będziemy musieli złożyć, by się to udało, to to będzie jednak bardzo długa, rodzinna podróż.;)

A jak Wasze marzenia gwiazdkowe? Może warto zaskoczyć kogoś i tym razem sprawić, by pod choinką znalazł coś zupełnie innego niż dezodorant czy skarpetki. Pewnie nie uda Wam się spełnić całego marzenia, ale wypełniając przestrzeń tak jak my sprawić, że będzie mu się chciało dalej marzyć. 

Źródło zdjęcia głównego: http://www.pinterest.com/

Zobacz inne wpisy

13 komentarzy

  1. Kristof pisze:

    Jestem z małej wsi pod białoruską granicą. Zostałem migrantem i w końcu lat 90. zamieszkałem na obrzeżach Warszawy. Nowy Jork śnił mi się po nocach. Aż raz ktoś powiedział: mam mieszkanie na Manhattanie, chcesz to przyjedź. Realne? A jednak prawdziwe. To było już dwa lata temu. Kto wierzy, niech marzy. Ja tam byłem, w sam raz nie za młody, by wszystko pomieszać.

  2. Danwood pisze:

    Bardzo optymistyczny komentarz, akurat taki na święta 🙂 Nowy Jork jest fascynujący, ale nie chciałabym tam mieszkać, choć ns pewno chciałabym go odwiedzić.

  3. Kristof pisze:

    A ja myślę, że NY jest jednak dobrym miejscem do mieszkania i życia. Jest zielony Brooklyn, wspaniała Staten Island. Nawet na dalekich peryferiach Wielkiego Jabłka, z miłego ogródka przy jednorodzinnym domku, w pogodny dzień widać Empire SB i drapacze chmur z dolnego Manhattanu.
    Ludzie są przyjaźni, samochody wielkie, możliwości nieograniczone.

  4. Kristof pisze:

    Najlepiej na wiosnę, w lipcu ponad 100 st.F i bez klimy nie ma życia;
    zawsze marzyła mi się kawa z auta-baru, gdzieś na ulicy. Niestety w rzeczywistości smakuje paskudnie. Ale można zabrać kubek na ławkę do Central Parku. Jednak po zmroku w całym parku grasują szczury. To nie żart. I tak w tym mieście/kraju przeplata się najlepsze z najgorszym.

    • O masz…serio z tymi szczurami? To nieciekawie. Ale to przecież jeszcze nie powód by rezygnować z wyjazdu 😉 A tak na serio, to każda taka wskazówka jak widać na wagę złota.
      ps. i zdradzę Ci, że coś czuję, że to machina by spełnić to marzenie ruszyła chyba w dniu, w którym napisałam ten wpis. Nie wiedzieć czemu, wszystko i wszyscy dookoła mówią teraz o NY, o lotach, noclegach, co zwiedzić. 😉 Jak widać trzeba wypowiedzieć zaklęcie na głos, nigdy nie wiadomo czy nie usłyszy go ktoś, kto jest w stanie je spełnić 🙂

  5. QHeat pisze:

    Nowy Jork – marzenie każdego projektanta, być tam choćby tydzień to tysiące nowych inspiracji 🙂

  6. Kristof pisze:

    Rzeczywiście, inspiruje. Zacząłem od wystawy o Franku Lloydzie Wrighcie, wnętrza jego domów preriowych są odtworzone w Metropolitan Museum, są też ciekawe materiały o Fallingwater House, jest i oryginał – budynek Muzeum Guggenheima. Na 86 piętrze Empire State Building muzeum budowy tego skyscraper. Ze 102 już widać krzywiznę Manhattanu. Le Corbusier – budynek ONZ, można wejść, potem szaleństwa typu Trump Tower. Wątpliwa twórczość Liebeskinda na Ground Zero. No i MoMA – mógłbym tam zostać. Uff

  7. Joanna pisze:

    MoMA to można zwiedzić już dziś on- line
    http://www.moma.org/
    – zapraszam!!!

  8. Adrian pisze:

    NY to miasto które ma coś w sobie. Jak spiewal kiedys jeden z polskich piesniarzy miasto bez długiej historii, bez zabytków ale chętnie odwiedzane przez rzesze turystów. dane mi było raz je odwiedziec, co prawda tylko przez 48 godzin ale warto bylo. z natury jestem aspoleczny, unikam tlumow, w NY jednak wszystko bylo inaczej. kij wie;) dlaczego wlansie tak

  9. Fabian pisze:

    przydatny wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *